Uwaga!

To jest blog yaoi, czyli opowiadanie opisujące miłość zarówno fizyczną, jak i psychiczną dwóch mężczyzn. W tym wypadku jest to para Naruto-Gaara z mangi "Naruto".
Jest to mój drugi blog i notki będą się ukazywać rzadko (2-4 razy w miesiącu). Życzę miłego czytania.
Bo najtrudniejsza jest miłość do wroga i życie ze świadomością, że kiedyś będziesz musiał zabić ukochaną osobę


poniedziałek, 17 stycznia 2011

Wojna Dwóch Światów - Prolog

Mimo tymczasowego braku zainteresowania tym blogiem, wstawiam prolog. Za tydzień lub dwa pojawi się pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że mimo wszystko kogoś blog zainteresuje. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.


"Wojna Dwóch Światów"
Prolog



W ciemnym korytarzu unosił się gorzki odór zgnilizny – zapach śmierci. Stukot butów o posadzkę rozchodził się wzdłuż ścian, docierając do najodleglejszych zakamarków tuneli. Młody chłopak o czerwonych włosach uniósł lekko głowę. Mimo iż żył w społeczności ludzi, nadal musiał ukrywać swą tożsamość przed innymi rasami. Chociaż był demonem, został wyklęty. Od pięćdziesięciu lat ukrywa swe istnienie i wierzy, że kiedyś jego ojciec przyjmie go z powrotem. Tak właśnie, jego ojcem był nie kto inny, jak sam władca demonów. To stanowisko od zawsze obejmował ród Sabaku i byli oni najpotężniejsi. Zaraz po nich znajdował się ród Uzumakch, którzy doradzali władcy i byli jedynymi następcami w razie śmierci ostatniego z klanu. No i to jedynie z nimi mogli się łączyć następcy. Nikt nigdy nie próbował wyłamywać się spod ich rządów. Uściślając nie żyje nikt, kto mógłby o tym zaświadczyć.
Kroki były coraz bliżej. Nagle zza zakrętu wyłonił się szatyn wyglądający niewiele starzej od rudzielca. Miał tylko kilkadziesiąt lat więcej. Demony, podobnie jak większość stworzeń żyjących w wiedzy o prawdziwym świecie były długo wieczne. Jednakże w przeciwieństwie do aniołów nie dojrzewały szybko w ciągu dwudziestu lat i nie spowalniało się ich starzenie od tego wieku. One rozwijały się normalnie w zaledwie dziesięć lat, a później dziesięć lat stawało się dla nich rokiem. Systemy hierarchii i oznaki siły również różniły się w obu rasach. O sile anioła świadczył kolor oczu. Im bardziej niebieski tym potężniejszą magią władali. Natomiast u demonów takim znakiem były włosy. Krwista czerwień zdarzała się niezwykle rzadko, a właściciele takiej czupryny byli niezwykle szanowani i przejawiali siłę godną władcy. Trzeba też dodać, że ten kolor zdarzał się tylko w rodzie panującym i rodzie Uzumaki. Najsłabsi byli szatyni. Później wyróżniali się bruneci i blondyni, którzy pałali mocą na tym samym poziomie. Raz na jakiś czas zdarzało się, że blondyni mieli siłę równą czerwonowłosym.
Czarnooki zatrzymał się.
- Gaara!
- Cześć braciszku – zielonooki spojrzał na starszego demona znudzonym wzrokiem. By wychudzony, a jego twarz była zapadnięta. Cienie pod oczami świadczyły o długim braku snu. Biło od niego takie zmęczenie, że wielu zaczęłoby mu współczuć. Szatyn jednak ściągnął lekko brwi.
- Szukałem cię. – powiedział cicho.
Czerwonowłosy kiwnął głową w zrozumieniu. Zdawał sobie sprawę jakim szacunkiem cieszy się u swojego brata. Odwrócił wzrok w stronę ściany milcząc. Czasem brakowało mu siły by w ogóle się odzywać. Ile to już razy próbowano go zabić od kiedy skończył dziesięć lat? Najpierw powodem była jego potęga i pewne miejsce na tronie, później rozkazy jego własnego ojca. Nigdy nie było kochany. Obwiniano go o śmierć matki, która zmarła przy porodzie. Zawsze szukano winy w jego niszczycielskiej mocy, której starał się nie pokazywać. Później został wygnany. W końcu był jedyną osobą, która miała dość siły by obalić władcę.
- Młody wyglądasz strasznie – Kankuro uśmiechnął się. – Ale do setna. Ponoć tylko ty możesz usłyszeć tę przepowiednię. Musisz pójść ze mną. Dostałem taką misję od samej wyroczni.
Gaara wyłapał z jego wypowiedzi jedynie słowa „przepowiednia” i „wyrocznia”. One jednak wystarczyły by podniósł się i nakazał bratu prowadzić.
Dostali się do zamku podziemnymi korytarzami. Wyszli w lochach. Szatyn nakazał zielonookiemu zachowywać się cicho samemu robiąc znacznie więcej hałasu. Powoli zbliżali się do komnaty zamieszkanej przez istotę jedyną w swoim rodzaju. Istotę, która zawsze była neutralna i przebywała pośród tych, których musiała. Istotę znającą przyszłe dzieje. Niezmienną od setek tysięcy lat.
Otworzyli pozłacane drzwi i spojrzeli na pooraną zmarszczkami twarz wyroczni.
- Dobrze się spisałeś chłopcze. – powiedziała chrapliwym głosem kierując wzrok na Kankuro. Rozbiegane oczy nie potrafiły zbyt długo skupić się na jego twarzy, a trzęsące się nogi wprawiały w ruch całe jej ciało. – Drogie dziecię wyborów. Miło cię widzieć. – Te słowa skierowała do młodszego chłopca, który stał zdziwiony.
Wiele słyszał o tej niezwykłej istocie, ale nigdy jej nie widział. Z opowieści wyrobił sobie o niej zupełnie inne zdanie. Najbardziej jednak zdziwiło go jak się do niego zwróciła. Dziecię wyborów?
Otrząsnął się z lekkiego szoku i kiwnął na przywitanie głową.
- Mi również. – Dodał, by nie wyjść na niewychowanego.
Wyrocznia spojrzała znacząco na szatyna, by ten wyszedł. Niechętnie wcielił w życie niewypowiedzianą prośbę istoty. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, rozbiegane spojrzenie skupiło się na Gaarze.
- Wkrótce narodzi się dziecko, którego potęga będzie mogła zniszczyć lub uratować świat. Nim to jednak nastanie, nadejdzie wojna zapowiedziana setki lat temu. – głos stworzenia stał się płynniejszy, jakby był wypowiadany przez kogoś innego. Rysy powoli zaczęły się wygładzać, jakby przekazywanie odpowiednim ludziom przyszłości, pozwalało wyroczni na powrót do młodości. – Dziecko będzie odrzucone i zaginie. Połączone w nim będą węzy krwi dwóch ras. Poprowadzisz go do momentu, aż będzie musiał wybrać. Jeśli wybierze śmierć, będziesz tym, który mu ją da. Jeśli życie, zabije ciebie. Od tego będzie zależeć los świata i wszystkich istot. Drobne ramiona będą dźwigać ciężar odpowiedzialności, której nawet najstarsi by nie udźwignęli. Pamiętaj, twoją rolą jest prowadzić Dziecko Dwóch Światów do momentu wyboru.
Po zakończeniu tego zdania wyrocznia upadła na ziemię, by po chwili zniknąć. Dziwne stworzenie – pomyślał chłopak i wyszedł do czekającego na niego brata.
- Słyszałeś? – zielonooki utkwił wzrok w czarnych oczach szatyna.
- Tak.
Czerwonowłosy kiwnął głową na znak, że rozumie.
- A i jeszcze jedno. – Kankuro spojrzał krytycznie na swojego młodszego brata. – To dla ciebie – wręczył mu kartę płatniczą. – Ukryj się wśród ludzi. Żyj jak oni, aż do przyjścia czasu na spełnienie obietnicy. Będziesz musiał znaleźć tego chłopaka. – Przerwał na chwilę. – Powodzenia.
Odwrócił się i odszedł, a Gaara został sam patrząc w plecy brata. „Ukryj się… żyj…” Słowa, które wyryły się w pamięci zielonookiego miały mu się zacząć przypominać już za kilkanaście lat.
Dziecko Dwóch Światów… Kim ono jest? Czemu później przyjdzie śmierć?
Pokręcił głową by odrzucić natrętne myśli i odszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz