Pozdrawiam
Hilisme
PS. Dla was kolejny rozdział WDŚ. Dedykacja dla wszystkich czytających i komentujących. Życzę miłego (albo i nie) czytania.
"Wojna Dwóch Światów"
Rozdział 3 - Kyuubi
Gdy doszedłem do wskazanych przez chłopaka drzwi, te otworzyły się przede mną, a w progu stanął siwowłosy mężczyzna i gestem zaprosił mnie do środka. Znudzonym wzrokiem powiodłem po ścianach gabinetu. Większość z nich zastawiona była półkami pełnymi książek, lecz dokładnie naprzeciwko mnie tuż za biurkiem dyrektora wisiały dwie katany. Jedna była czerwona niczym krew, a od drugiej biło jasne niebieskie światło. Przyciągały mnie, jakby mówiąc, że jestem ich prawowitym władcą. Jakby chciały powiedzieć: „Choć weź nas w twoich dłoniach uwolnimy swą moc.” Otrząsnąłem się, gdy zauważyłem, że mężczyzna mówi coś do mnie.
- Jestem Jiraya i jestem dyrektorem tej placówki. – poinformował mnie. – Do tej pory nigdy nie zdarzyło się, by ktoś trafił do nas w takim wieku. Zazwyczaj potrafimy odnaleźć naszych w świecie ludzi. – Patrzył na mnie jakby oczekując, że się wtrącę, lecz milczałem. Wciąż czułem potrzebę, by sięgnąć po katany, a jednocześnie pragnąłem jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. – Powiedz mi coś o sobie. – niemal warknął w moją stronę mężczyzna. Spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Jestem Naruto Uzumaki. – powiedziałem lekceważąco nie mając zamiaru dodawać czegokolwiek.
Gdy cisza zaczęła się przedłużać, Jiraya odezwał się ponownie.
- Wytłumaczę ci panujące tu zasady. – Kiwnąłem głową, by kontynuował. – Będziesz chodził na zajęcia teoretyczne odpowiadające twojemu wiekowi, lecz do zajęć praktycznych dostaniesz osobnego nauczyciela, który pomoże ci nadrobić zaległości. Dostaniesz pokój w internacie demonów. Sądzę, że koledzy wyjaśnią ci resztę. Twój współlokator jest wystarczająco tolerancyjny, więc zniesie u siebie obecność kogoś półkrwi. – przerwał, po czym wyciągnął z szuflady kartkę. – Tu masz swój plan lekcji. Radziłbym przykładać ci się do nauki, bo nie tolerujemy tutaj lenistwa. – Niemal parsknąłem śmiechem słysząc to. Ten człowiek, chyba nic o mnie nie wiedział. W końcu nie ze wszystkich szkół wyrzucono mnie za zniszczenia. W niektórych problemem było właśnie moje lekceważące podejście. – Masz jakieś pytania? – Czy mam? Oczywiście. Pytanie powinno brzmieć, czy je wypowiem. Pokręciłem przecząco głową, próbując poukładać chaos, jaki zapanował w moich myślach. Wydaje mi się, że to wpływ tych katan. Ich moc niemal mnie odurzała…zmuszała do myślenia jedynie o nich.. do wsłuchiwania się w spokojne tony melodii nie znanej nikomu z żyjących. Ukazującej ból przeszłości i ciemność przyszłości.. mojej przyszłości, która niosła ze sobą obietnicę zniszczenia lub całkowitej, nienaruszalnej wolności. – W takim razie chodź. Przedstawię ci twojego senseia.
Opuściliśmy w końcu gabinet i niemal westchnąłem z ulgi. Potrzeba sięgnięcia po katany odeszła wraz z zamknięciem się drzwi. Postanowiłem, że zrobię wszystko, by dowiedzieć się o tych ostrzach jak najwięcej.
Niemal biegłem za dyrektorem warcząc w głowie z frustracji. Na początku zawsze trzeba zagrać grzeczne dziecko. Umiejętność przetrwania jest czymś, co opanowałem nim poszedłem do szkoły. Musiałem. Choć czasem nawet ona nie uchroniła mnie od bólu.
Zmarszczyłem brwi, po czym uśmiechnąłem się złośliwie widząc, że mężczyzna nie zwraca na mnie uwagi.
- Zwolnij. Masz zwolnić. – szepnąłem pod nosem koncentrując się na nim. Tak jak podejrzewałem dyrektor zaczął iść nieco wolniej, dzięki czemu nie musiałem się już męczyć próbując dotrzymać mu kroku. Już dawno odkryłem niezwykłą siłę słów. W tym miejscu musiałem jedynie nieco bardziej uważać. W końcu nawet tutaj ten cały Shikamaru uznał, że to dziwne.
Zatrzymaliśmy się przy niczym nie wyróżniających się drzwiach i dyrektor zapukał dwa razy. Po chwili stanął przed nami mężczyzna w zasłaniającej pół twarzy masce, z burzą srebrnych włosów. Spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem, więc odwdzięczyłem mu się tym samym, dodatkowo oceniając go. Doszedłem do wniosku, że nie powinienem mieć z nim większych problemów.
- To jest ten chłopiec, o którym ci mówiłem. – Jiraya wskazał na mnie. – Zajmij się nim, ja mam trochę papierkowej roboty. – Już miał odejść, gdy mój sensei odezwał się zamyślonym głosem.
- Nie sądzisz, że demona powinien szkolić demon, a nie wampir.
- Nie mamy demona Kakashi, który mógłby znaleźć czas dla tego chłopaka…. – zignorowałem dalszą część wypowiedzi. Tak często rozmawiano o mnie, jakbym nie stał obok, że już się do tego przyzwyczaiłem. Zareagowałem dopiero, gdy dyrektor odszedł.
- Rozumiem, że swoje rzeczy zostawiłeś już w internacie. – odezwał się mężczyzna, którego Jiraya nazwał Kakashi. Spojrzałem na niego jak na idiotę i uniosłem w górę rękę, w której trzymałem torbę.
- To jest mój bagaż, sensei. – warknąłem w jego stronę.
- Przecież w tym na pewno nie zmieściły by się wszystkie ubrania. – Mężczyzna widocznie zaczynał się irytować. Ciekawe ile tutaj o mnie wiedzą. – Będziesz musiał napisać do opiekunów, żeby wysłali tu wszystkie twoje rzeczy. – Podkreślił słowo „wszystkie” i skrzywił się. Postanowiłem milczeć o moim pochodzeniu. Jeżeli ktoś uważa mnie kłamcę, nie warto się z tym kimś kłócić. Niech myśli, co chce. Będę tylko musiał zaczekać, aż zobaczę jego minę, gdy dowie się, że nie mam opiekunów. Więcej… nigdy ich nie miałem. W danej chwili ta szkoła musi robić za mój dom. – Chodź. – rzucił jeszcze i skierował się szybko w stronę wyjścia. Przechodząc między uczniami nie mógł nie zauważyć, że wszyscy patrzą na mnie z wyraźnym lękiem i szacunkiem.
Zatrzymaliśmy się przy pokoju o numerze 13 w jednym z domków robiących za internaty. Sensei podał mi klucze i poinformował, że tutaj będę mieszkać, po czym odszedł uprzedzając mnie, że mam na niego czekać po obiedzie. Wzruszyłem ramionami i otworzyłem drzwi. Spojrzałem na urządzoną połowę pokoju i skrzywiłem się widząc czarno fioletowy wystrój. Mojego współlokatora nigdzie nie było widać, więc rzuciłem torbę koło łóżka, a sam położyłem się na nim. Wbiłem wzrok w sufit podkładając ręce pod głowę. W głowie kotłowało mi się miliony myśli, lecz za nic nie byłem w stanie ich poukładać. Wszystko coraz bardziej się komplikowało.
Ciemność… Ból… Samotność… Odrzucenie… Potwór… Bestia…
Zdałem sobie sprawę, że znów pogrążyłem się w koszmarze, który dopadał mnie niemal każdej nocy. Wokół mnie przewijały się sceny z mojej przeszłości. Nieznane twarze z lat, gdy miałem niecały rok. Walki, których byłem przyczyną. Siła, którą dawałem patrzącym wtedy na mnie dorosłym i oni… moi prawdziwi nieżyjący rodzice. Nie powinienem ich pamiętać. Miałem zaledwie dziesięć miesięcy, gdy zginęli. Nie widzę szczegółów ich twarzy. Wszystko się rozmazuje za każdym razem, gdy próbuję się na nich skupić. Rudowłosa kobieta z pięknym uśmiechem… Niebieskooki blondyn tak podobny do mojego odbicia w lustrze… no może znacznie bardziej męski… A później jest ciemność… pustka… Mam wrażenie jakby rozrywano mą duszę… I nagle wszystko się kończy, a ja siedzę sam na huśtawce obserwując bawiące się dzieci, które unikają chociażby patrzenia na mnie i słucham głosów dorosłych, którzy określają mnie mianem potwora, bestii, którą trzeba unicestwić…
Otwieram gwałtownie oczy słysząc cichy trzask i kilkoma mrugnięciami pozbywam się obrazów ze snów. Patrzę w stronę drzwi, w których stoi chłopak niewiele starszy ode mnie i przygląda mi się podejrzliwie. Zmierzam uważnie jego sylwetkę począwszy od jasnorudych włosów, przez zapełnioną kolczykami twarz, na typowo rokowym stroju kończąc.
- Więc ty jesteś tym nowym, który będzie ze mną mieszkać. – zwraca się do mnie z wyraźną pogardą. – Wyglądasz jak dziewczynka. – uśmiecha się do mnie złośliwie, lecz zaraz poważnieje widząc, że nie zamierzam reagować. To dobrze być czasem milczącym. Dobrze czasem mieć doświadczenie w byciu traktowanym gorzej. Lekceważenie obelg powoduje u agresorów konsternacje. – Jestem Yahiko, ale wszyscy mówią do mnie Pain. – przedstawia się, a ja jedynie kiwam głową dając mu znak, że rozumiem. Krzywi się nieznacznie, lecz kontynuuje. Czyżby oczekiwał, że mu się przedstawię? Ja, który przywykłem do wiecznego bycia w cieniu. Ja, którego imię przez cały czas wypowiadano niczym obelgę, niczym coś obrzydliwego… - Jestem demonem. Czystokrwistym demonem. Z tego co o tobie wiem jesteś półkrwi. – nie pyta, lecz ja przytakuję. Muszę robić wrażenie, że uczestniczę w tym monologu. Tak było od zawsze, lecz dawniej… dawniej to była zasada. – Zaraz tu przyjdą moi koledzy, więc albo wyjdź, albo staraj się nam nie przeszkadzać. – To nie była sugestia i wiedziałem to od razu. To był rozkaz, a ja nienawidzę rozkazów, lecz teraz, w tym dziwnym świecie, do którego trafiłem nie mam dość władzy, ani siły, ani wiedzy, by móc się sprzeciwić. Nie zapomnę. Za kilka dni, tygodni, miesięcy nikt mi już nie rozkaże. Zaczną prosić, błagać, lecz nigdy nie będą wymagać. – Jak się nazywasz? – Pytanie, które mi zadaje zmusza mnie bym opuścił bezpieczną przystać myśli i na nowo zaczął funkcjonować w prawdziwym świecie.
- Naruto. – mówię nie patrząc na niego. – Naruto Uzumaki.
Po wypowiedzeniu mojego nazwiska, widzę jak wyciąga do mnie dłoń. Uścisnąć? Wymijam go i opuszczam pokój. Nie potrzebuję kolejnych pytań, a te padłyby, gdybym przyjął jego przyjaźń? Znajomość? Wolę być sam, wtedy jestem bezpieczniejszy. Nikt nie interesuje się dziwnym chłopcem, który stroni od ludzi, w którego obecności dzieją się nienormalne rzeczy. Nawet tutaj jestem inny od wszystkich. Czuję, że umyka mi coś ważnego, więc by przemyśleć wszystko wychodzę do ogrodu. Siadam przy jednym z licznych oczek i obserwuję dwie pływające w nim ryby. Zdają się przypominać znak Ying Yang. Jedna jest czarna z białą kropką na grzbiecie, druga jej całkowitym przeciwieństwem. Pływają wokół siebie tworząc niemal idealne koło.
Patrzę w niebo, po którym leniwie płyną białe chmury. Idealny błękit, tak różny od szarości miast, w których do tej pory mieszkałem. Rozglądam się po otaczającej mnie zieleni idealnie współgrającej z kolorami natury. Czuję wewnętrzny niepokój. Coś nie daje mi spokoju. Idealnie… idealnie… wszystko jest idealne. Zbyt idealne. Na świecie nic nie jest idealne.
Zamykam oczy i przywołuję obrazy uświadamiające mi jak naprawdę wygląda świat. Jego zło. Wszechobecną śmierć. Zniszczenie. Pożary. Gdy na powrót uchylam powieki, znajduję się w moim pokoju, a przede mną nadal stoi Pain.
- Skąd wiedziałeś, że zamknąłem cię w iluzji? – spytał szczerze zaciekawiony. Najwyraźniej zrobiłem na nim wrażenie. – I jakim cudem się z niej wydostałeś?! Nawet na moim roku jeszcze tego nie uczą. – Teraz w jego głosie brzmiało szczere uznanie. Uśmiechnąłem się lekko. Tak, jak dawno się już nie uśmiechałem.
- Świat, który stworzyłeś, choć piękny… był jakby to powiedzieć… - zastanawiam się chwilę, albo raczej udaję, że to robię, przecież odpowiedź jest oczywista… - zbyt idealny. – dokańczam i widzę na jego twarzy zdumienie. – Uciekłem z niego przypominając sobie, jak naprawdę świat wygląda. Jaka jest rzeczywistość. – Nie tłumaczę dokładniej. Nie mam zamiaru nikomu wyjaśniać, gdzie widziałem śmierć, ani co rozumiem przez stwierdzenie zło. To musi mu wystarczyć, ale by miał pewność, że nie chodzi mi o dobre aspekty świata dopowiadam. – Świat, który stworzyłeś był zbyt dobry, by mógł zostać uznany za prawdziwy. – Patrzę na niego, gdy kiwa powoli głową, jakby zastanawiał się głębiej nad moimi słowami.
Siadam na łóżku, a on zajmuje krzesło przy jedynym biurku. Znów przyjdzie mi się dzielić. Zastanawiam się, czy w tym wypadku moje słowa wystarczą, bym to ja miał pierwszeństwo, w końcu łazienka też jest jedna, a ja nie lubię stać w kolejce.
Wyciągam z torby zeszyt, w którym rysował kiedyś mój przyjaciel. Otwieram na wizerunku dziewięcioogoniastego lisa, którego wytatuowano mi później na plecach. To dziwne, ale w tym miejscu czuję, jakby to stworzenie było czymś więcej niż tylko naszym wyobrażeniem. Nie zastanawiam się nad tym dłużej. Rzucam otwarty zeszyt na łóżko i wyciągam jedne z moich nielicznych spodni. Znajduję czarną bluzkę i udaję się do łazienki, by wziąć szybki prysznic przed obiadem. Pain nadal pogrążony jest w myślach i nawet nie zauważa mojego wyjścia.
Wszedłem z łazienki jedynie w spodniach, gdyż nie chciałem zmoczyć koszulki kapiącą z moich włosów wodą. Yahiko otwierał właśnie usta, by coś do mnie powiedzieć, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Do pokoju weszła grupka chłopaków w wieku Paina, więc nie chcąc przeszkadzać postanowiłem przestudiować swój plan lekcji. Odwróciłem się do nich plecami i wyciągnąłem z torby kartkę, którą dostałem od dyrektora.
- Naruto? – Spojrzałem na mojego współlokatora, gdy usłyszałem jego niepewny głos. – Skąd masz ten tatuaż na plecach?
Uśmiechnąłem się łobuzersko i odpowiedziałem.
- Przyjaciel mi kiedyś zrobił, a co? – zmierzyłem wzrokiem stojących w szoku chłopaków. Znajomi Paina byli w jego wieku, przynajmniej tak mi się wydawało. Jeden z nich przypominał mi wampira, którego spotkałem w pociągu.. Uchiha. Miał nieco dłuższe włosy od jego młodszej kopii, więc domyśliłem się, że musi pochodzić z tej samej rodziny. Obok niego stał białowłosy chłopak. Wydawał mi się znajomy, ale nie pamiętałem, gdzie spotkałem go wcześniej. Nazywał się bodajże Hidan, czy jakoś tak. Ostatni i chyba najmłodszy z nich był blondynem i miał podobnie jak ja nieco dziewczęcą urodę, którą podkreślały jego długie włosy.
- Cześć. – mruknąłem do nich lekceważąco. – Ty musisz być Uchiha nie? – czarnooki kiwnął potakująco głową. Nie wydawał się zaskoczony tym, że go znam. Chyba myślał, że nikt w tym świecie nie może nie znać jego rodu. – Ale nie znam twojego imienia… - nie dałem mu czasu, by się przedstawił, tylko kontynuowałem. – Przekaż Sasuke, że zabije gnoja jak jeszcze raz spróbuje mnie uśpić. – kiwnął potakująco głową. – On pewnie jest twoim bratem nie? – I znów nie czekając na odpowiedź zwróciłem się w stronę białowłosego. – Ciebie skądś znam. Nazywasz się Hidan? – zabrzmiało to bardziej jak oświadczenie, niż jak pytanie, lecz chłopak odruchowo kiwnął głową. – Świetnie. – Spojrzałem na blondyna. – Ciebie nie znam.
- Deidara. – przedstawił się nieco niepewnie, co skwitowałem ironicznym uśmiechem.
- Um.. Naruto? – Yahiko odezwał się ponownie, zaskoczony moim przemówieniem. Chyba nie spodziewał się, że mogę wypowiedzieć na raz tak dużo słów. Prawdę powiedziawszy zdarzało mi się to dość rzadko, więc sam siebie trochę zaskoczyłem. – Wiesz co przedstawia ten tatuaż?
- No dziewięcioogoniastego lisa. Nic nadzwyczajnego. – wzruszyłem ramionami.
- Cóż… dyrektor poinformował mnie, że znasz tylko świat ludzi. – Uchiha spojrzał na mnie lekko zdziwiony. – W naszym świecie to nie jest nic nadzwyczajnego. Tak wygląda Kyuubi. – dokończył swoją myśl Pain.
Zmarszczyłem brwi w zamyśleniu. Nazwa wydawała mi się znajoma, lecz za nic nie mogłem sobie przypomnieć skąd.
Demon o dziewięciu ogonach jest panem ognia i władcą świata. Lis, który w swej przebiegłości przeżyje mrok i ofiaruje światło. Kto jest prawdą? Zło raz zasiane znosi żniwa każdego lata, czy kiedyś nadejdzie to ostatnie?
Słowa z nikąd pojawiły się w mojej głowie, lecz za nic nie byłem w stanie ich rozszyfrować.
- Czym jest Kyuubi? – spytałem.
Wszyscy spojrzeli na Uchiha, więc i ja tak zrobiłem. Chłopak przyjrzał mi się uważnie.
- Kyuubi jest demonem, albo raczej demoniczną postacią najpotężniejszych. Od setek lat nikt już nie przyjmował postaci dziewięcioogoniastego lisa. Mówią, że ten kto będzie to umiał, stanie się władcą ponad władcami. Czasem nawet anioły wierzą, że ta postać przywróci równowagę. Prawda Deidara?
Spytany boldyn kiwnął potakująco głową. Najwyraźniej musiał się czuć niezręcznie w towarzystwie samych demonów.
- A tak w ogóle, to jestem Itachi.. nazwisko już znasz. – przedstawił się brunet i wyciągnął do mnie dłoń. I tym razem zlekceważyłem ją.
- Naruto Uzumaki. – powiedziałem zamiast tego i wróciłem do studiowania planu lekcji. Uchiha po chwili konsternacji zaczął rozmowę z Yahiko i resztą, lecz co chwilę czułem na sobie jego spojrzenie.
Witam ;p Weszłam tu dzisiaj właściwie tylko dla zasady... Widząc jednak owy rozdział, aż podskoczyłam z radości na krześle xP
OdpowiedzUsuńCo do treści, coraz ciekawiej ;p zapowiada się całkiem przyjemne opowiadanie :) W sumie to z każdą częścią mam coraz większy niedosyt ;p (mówią głód rośnie w miarę jedzenia - coś o tym wiem ;]) Co jeszcze... Kurcze napisałabym coś mądrego, ale nigdy nie byłam dobra w tworzeniu konstruktywnych komentarzy ;/ mogę jedynie życzyć dużej ilości weny i wolnego czasu :) NO i oczywiście mniej problemów w szkole - wierzę że dotrzymasz do końca ;) zostało już tak niewiele C:
Pozdrawiam baaaardzoo, Agg :*
PS. Mam nadzieję, że teraz częściej będziesz się tu pojawiać ^^ :3
„Lis, który w swej przebiegłości przeżyje mrok i ofiaruje światło. „ <= a to jest oficjalnie najlepsze co do tej pory napisałaś.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się tylko podejście Naruto do świata. Jest zbyt sztuczne, a uwierz mi , wiem coś o zobojętnieniu na świat. (nie, nie jestem emo, nie umartwiam się i nie uważam się za piękną królową mroku, za to raz wypracowany odruch obronny trudno zanika.) Jeśli ktoś nie odczuwa głębszych emocji to zastępuje je obiektywnym spojrzeniem na świat lecz z własnymi komentarzami uwarunkowanymi subiektywnymi poglądami. Innymi słowy nawet jak mi wszystko zwisa to coś może go irytować a coś jednak mimo wszystko cieszyć lub podobać. (przez "cieszyć" nie mam namyśli wybuchów szczęścia czy wewnętrznej radości ale odczycie ze to na co patrzysz jest dla ciebie miłe i możesz spędzić czas w danym miejscu/sytuacji/ przy osobie bez odczuwania głębszego niezadowolenia bądź znudzenia). Poza tym ZAWSZE taka osoba ma coś w co ucieka. Książki, sport, przyroda. Inaczej każdy zwariuje, jak niesamowity by nie był zawsze zwariuje.
Wybacz że ci wykład dałam, nie wiem co planujesz więc nie mam prawa cię oceniać jednak napisałam zawczasu, bo nie wiem czy przeżyje kolejne dobrze zapowiadające się opowiadanie spalone przez spłaszczenie głównego bohatera lub ujednolicenie postacie (to ci na razie nie grozi ;) )
shadowstar
Zaszalałaś kto by pomyślał , że dodasz tutaj notkę xD w każdym bądź razie bardzo się z tego cieszę , gdyż uwielbiam Twoje opowiadania , zresztą wiesz o tym :p. Co do notki muszę przyznać , że było to wielkie , z każdym rozdziałem jest coraz ciekawiej. Hmm zgadnijmy kto posiądzie Kyuubi'ego , albo raczej jego postać. Strasznie podoba mi się postawa Uzumakiego w tym opowiadaniu , tak bardzo różni się od innych i bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńDobra nie zawracam Ci już dupy tym komentarzem. Powodzenia w szkole . Czekam na następną notkę .;
Sol
Masz orginalne pomysły i to mi sie podoba. Zwłaszcza to, że postawa postaci odbiega od wzoru. Mam nadzieje, że niedługo dodasz nowy rozdział. Życzę Ci, by wena cie nie opuszczała.
OdpowiedzUsuńCiekawe,pomysł mi się podoba ...Stwarzasz coś innego.I bardzo mi się to podoba ...Czekam na rozdział już chyba miesiąc..XD
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału ( jeżeli taki w ogóle jest planowany) pomysł świetny i powiem szczerze naprawdę mnie wciągnęło ^^ Chętnie polecę tego bloga znajomym ^^
OdpowiedzUsuń